Film był krytykowany
przez "znawców". Jednakże dla nas jest to prawdziwie arcydzieło
które nie może być porównywane do innego. Po prostu
piękno.
Był to czas społecznego protestu, buntu młodzieży przeciw wartosciom
uznawanym przez ich rodziców - czyli szkoła kariera, małżeństwo.
Młodzi tworzyli swoje kultury - charakteryzowały się one noszeniem
długich włosów, zwyczajnych ubrań, życiem w swoich grupach no i
przede wszystkim - sex, drugs and rock&roll. W końcu jednak
wszystko to upadło a Easy Rider jest symbolem upadku tego
krótkotrwałego zjawiska.
Film opowiada historie dwóch wolnych jezdzców.
Przemierzają USA z południowego zachodu do Mardi Gras. Na filmie
podziwiamy wspaniałe, bezkresne widoki, puste drogi...
Widać w nim nietolerancję wobec niekonwencjonalnie ubranych motocyklistów reprezentujących sobą wolność.
Imiona Billy i Wyatt są nawiązaniem do 2 pamiętnych wyjętych spod prawa
- Wyatt'a Earp'a i Billego Dzieciaka ( dziki Bill Hickock ) . Zamiast
podróżować tak jak tamci osadnicy na koniach na zachód,
filmowi B & W jadą z LA na epicką podróż w nieznane po
'American Dream'. Slogany reklamowe głosiły : człowiek pojechał szukać
Ameryki ale nie mógł jej nigdzie znaleźć
ER powstał w niecałe 2 miesiace , budżet bardzo niski - około 400 tys $, ER to trzeci film motocyklowy Fondy i Hoppera
Na samym początku Billy i Wyatt dokonują tranzakcji narkotykowej. Stąd też mają pieniądze
na motocykle i podróż. Pieniądze chowają do baku w plastikowych
rurkach. Przed samą jazdą Wyatt jeszcze wyrzuca zegarek co ma
symbolizować odrzucenie czasu pojmowanego przez zwykłych ludzi. No i
jadą - widzimy piękne widoki, m.in. pustynie, góry, mosty, puste
drogi, przygrywa "born to be wild" - jedna z tych chwil kiedy
przechodzą dreszcze. Pod wieczór easyriderzy szukają noclegu -
zajeżdżają pod motel, jednak gospodarz widząc ich zamyka nagle gospodę.
Więc nocleg na dziko, pali się ognisko...
Następnego dnia jadą
dalej, tym razem też wśród lasów. Wyatt łapie gumę,
przyprowadzają maszyny do farmera u którego robią koło.
Następnie jedzą z rodziną gospodarza wspólny obiad, Wyatt
podziwia rolnika że potrafi wyżyć z własnej ziemii, Billy natomiast
podziwia uroki jego młodej żony.I znów na drodze, kolejne
kilometry nawijają się na koła, muzyka ciągle urokliwa, zabierają
autostopowicza. Ten nawet płaci za paliwo, Billy obawia się że obcy
zobaczy ukryte pieniądze w baku, ale Wyatt go uspokaja. Ta noc
również na dziko, nocują w jaskini, pali się ognisko i toczy się
rozmowa. Na pytanie Billego skąd pan autostopowicz pochodzi, ten nie
chce się rozwodzić i odpowiada że "to bardzo długie słowo - miasto.
Wszystkie miasta są takie same..." Wyatt pyta przybysza czy chciałby
być kimś innym - ten mówi że "Świnką Porky". Następnego dnia
trójka dojeżdża do obozu hippisów, którzy się
właśnie przygotowują do przedstawienia.
Naszym bohaterom podoba się atmosfera panująca tam.
Mieszkańcy to młodzi ludzie - uciekli z miasta, chcą żyć tu w stodole.
Znajomy Billego i Wyatta wyjaśnia im że warunki życia są tu bardzo
ciężkie z powodu nie dostatku żywności, wielu nie przetrwało, zwierzęta
pozdychały. Teraz mają nasiona więc żyją z nadzieją. Billy znajduje
muszelkę i jest przekonany że nie uda im się - "tu jest tylko piach" -
rzuca. Wyatt jest natomiast większym optymistą, obserwuje
hippisów siejących nasiona i uśmiecha się mówiąc "uda im
się, uda". Następnie jest "the show" - czyli przedstawienie.Billy
skupia uwagę na pewnej uroczej dziewczynie. Jesteśmy też świadkami
wspólnego posiłku do którego i Billy z Wyattem są
zaproszeni. Następuje podziękowanie Bogu za dary, wszyscy w spokoju
zjadają co mają, dzieci się bawią. Billy biega dookoła obozu bawiąc się
z nimi w indian i kowbojów.Próbuje się zbliżyć do
dziewczyny ale jeden z członków obozu zagradza mu drogę, a
autostopowicz pyta Billego "kto Cię przysłał ?" - następuje cisza.Billy
odchodzi zagubiony. W międzyczasie Wyatt siedzi obok kamienia w
towarzystwie innej dziewczyny. Billy podchodzi do nich, przyjaciele
zapalają uspokającego jointa. Autostopowicz przychodzi również i
próbuje namówić Wyatta by został w obozie, ten po namyśle
odpowiada "musimy jechać". Wyatt i Billy zabierają dziewczyny na
przejażdżkę, kąpią się w stawie pośród skał - bardzo romantyczna
scena... I znów jest ich dwóch na drodze
Dojeżdżają do miasteczka
w którym się odbywa parada, czemu nie dołączyć... Niestety
zostają zamnknięci w pudle za nielegalne branie udziału w paradzie...
Billy czuje się nieszczęśliwy. Więzień z sąsiedniej celi coś mamrocze,
wali w kraty i budzi Wyatta ku niepocieszeniu Billego. Następuje małe
spięcie między Billym i więźniem ale pan George Hanson ( bo tak sie
nazywa ) przeprasza i ziewa słysząc groźby dzikiego Billa. Okazuje się
że Hanson ma układy więc natychmiast Billy zmienia ton na
przyjacielski. Strażnik nazywa easyriderów "wy zwierzęta, nie
umiecie się posługiwać ogniem" gdy Billy prosi o cygarete. Pan Hanson
udziela porad naszym bohaterom - że powinni ściąć włosy, jednakże
zapewnia ich że się nimi zaopiekuje. Na pytanie czy może ich stąd
wydostać, Goerge mówi że "chyba tak jeśli nikogo nie zabiliście,
przynajmniej żadnego białego...!"
Hanson ma problemy z alkoholem i wspomina szeryfowi żeby nic nie mówił ojcu.
Następnie idzie z Billy i Wyattem obejrzeć te cudne maszyny o
których tyle się nasłyszał w celi. George planuje jechać do
burdelu, który jest w Mardi Gras, więc wsiada na motockl z
Wyattem. Znów jest ich trzech na szlaku, pośród cudownych
krajobrazów. Tak mija cały dzień, nastaje noc i nasi przyjaciele
rozbijają obóz. Wyatt proponuje Georgowi jointa, ten początkowo
odmawia mówiąc że ma już problem z alkoholem, jednak po chwili
decyduje się spróbować. Billy nagle wtrąca się do rozmowy,
mówiąc że przed chwilą widział coś latającego. George wyjaśnia
że to było ufo - rząd wie o nich wszystko ale nie ujawnia prawdy żeby
nie wzbudzić paniki. Następnego dnia po jak zawsze emocjonującej
jeździe zatrzymują się w prawdziwym amerykańskim wieśniackim miasteczku
- Morganza ( Louisiana ).
Wchodzą do baru, siadają. Nieznacznie różnią się wyglądem od
tubylców, dziewczyny siedzące obok śmieją się, ale są też
zainteresowane ridersami. Jednak grupka wieśniaków z innego
stolika zaczyna ich wyśmiewać. Sytuacja robi się coraz bardziej
napięta, jako że dziewczyny są po stronie bandy motocyklowej. Więc nasi
przyjaciele opuszczają szybko budynek, jeden z wieśniaków
mówi "nie wydaje mi się że uda im się dojechać do parafii".
Billy, Wyatt i George spędzają więc noc na dziko, nieopodal miasteczka.
Następuje rozmowa między Billym i Georgem, Wyatt jak zawsze spokojny :
- "Wiesz, kiedyś to był dobry kraj" - George ; Billy opowiada jak nie chcieli ich przyjąć do motelu. Na to Goerge :
- "Tu chodzi o to co wasza dwójka sobą reprezentuje" - Na to Billy :
- "To co reprezentujemy sobą dla nich to ludzie którzy potrzebują obciąć włosy"
- "O nie, tu chodzi o wolność"
- "Co złego w wolności, przecież o to tu chodzi, nie?"
- "Tak, o to właśnie chodzi, ale mówienie o wolności a bycie
wolnym to 2 całkowicie odmienne rzeczy.Ci wieśniacy mogą mówić i
mówić o wolności, ale kiedy widzą naprawdę wolnego człowieka
wtedy się boją"
- "Jasne, zobaczą co to strach"
- "Oni się nie boją Ciebie, ale tego co sobą reprezentujesz"
- "Więc wychodzi że oni są kompletnymi idiotami"
- "Nie, raczej bardzo niebezpieczni"
Następnie słyszymy zabawny dialog między nimi.
Jest już noc, przyjeżdżają Ci sami wieśniacy z baru, i okładają całą
śpiącą trójkę, Billy krzyczy,podnosi się , psy szczekają,
oprawcy odjeżdżają, Billy i Wyatt są w miarę cali, ale niestey Goerge
nie żyje...
"Następnego dnia Billy przekonuje Wyatta że powinni wziąść pieniądze
Georga i pojechać do tego domu uciech. Wchodzą do "The house of blue
lights" rozglądają się, Billy zagląda jednej z tancerek pod
spódnicę. Zaprowadzeni są do małego pokoju gdzie mają czekać na
partnerki.
Wyatt jak zawsze spokojny, chodzi, ogląda dekoracje. Coś przykuwa jego
uwagę. Na ścianie jest karteczka z napisem : " Śmierć zamyka reputacje
człowieka i określa ją tylko jako dobrą albo złą ". Następnie Wyatt ma
wizję palącego się motocykla przy drodze. Bardzo dziwna atmosfera.
W końcu przychodzą. Billy przedstawia siebie i Wyatta. Wyatt siedzi z
dziewczyną bardzo spokojny, nie wie co ma powiedzieć, w końcu
mówi "mam pomysł, wyjdźmy na zewnątrz". Panuje tu chaos - 24
godzinny festiwal Mardi Gras ( Nowy Orlean ). Nasi przyjaciele są
zachwyceni ale i troche przerażeni. Billy próbuje nawiązać
rozmowę z mieszkańcami.
Idą z prostytutkami na cmentarz, z pieniędzmi zarobionymi na handlu
narkotykami - cała dotychczasowa podróż wydaje się bezsensowna.
Młoda dziewczyna modli się z Bibli, Wyatt opłakuje matkę. Widzi też
człowieka czytającego Biblie przed grobem - wpatruje się w niego jak by
widział ducha. Wyatt wyciąga ręke w góry - symbol wolności...
Kolejnego dnia nasza dwójka na drodze, nastaje noc, nocują przy
ognisku. Billy opowiada co zrobi ze swoimi pieniędzmi - podeskcytowany,
natomiast Wyatt bardzo poważny. Na pytanie Billego co się stało, Wyatt
odpowiada "zepsuliśmy to", Billy próbuję dalej mówić o
pieniądzach, ale Wyatt powtarza "zepsuliśmy to, dobranoc Billy"
Billy jest ogłupiały. Następnego dnia jadą dalej, zbliża się
półcięzarówka. Pasażer w samochodzie wystawia strzelbę w
stronę Billego i krzyczy : "Czemu se włosów nie obetniesz"
Billy ignoruje wieśniaka pokazując mu uniwersalny - środkowy palec.
Więc wieśniak strzela do Billego. Wyatt zawraca i widzi krwawiącego
przyjaciela. Wsiada na motocykl i jedzie po pomoc. Wieśniacy tymczasem
zawracają i podczas mijania Wyatta - strzelają do niego. Ten
również pada. Wyatt miał wcześniej wizję takiego zdarzenia -
niestety się spełniła.
Pojawiają się litery, film się kończy a w tle gra muzyka The Birds mówiąca - "on tylko chciał być wolnym..."