ER

                              turystyka motocyklowa, podróże, relacje, zdjęcia, porady 

 

BARANEK 2003                                                                                    powrót


Wyjeżdżamy z Kalisza. CZ załadowana dosyć wyraźnie. Billy siedzi na śpiworze przyjmując może niezbyt wygodną ale jakże widokową pozycję. Jedziemy jednym motocyklem. Dzień wcześniej Paweł dojeżdża do mnie Simsonem SR50 –ok.100km(kilometrów nie koni). Jedziemy naszą ulubioną prędkością chopperową (60km/h) w ulubionym kierunku (południe). Po drodze brakuje paliwa i początkowo szarpanym stylem. później pchaniem ręcznym dostarczamy motocykl do etylinowego wodopoju.

Brzeg- obcokrajowiec grający na CZ

Bardzo się widać ucieszył bo aż się zachłysnął. Mocne pociągnięcie spowodowało dziurę w przełyku czyli w wężyku paliwowym. Na szczęście drobna operacja skrócenia przewodu pomogła. Pacjent przeżył i mógł nas wieźć dalej. Zwiedzamy Brzeg (takie miasto tym razem). Wieczorem docieramy na miejsce czyli do Woliborza w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie miało odbyć się Spotkanie Podróżników Motocyklowych “BARANEK 2003”, organizowane przez p. Maćka Kwietnia. Ponieważ nie ma chwilowo organizatora a pogoda ładna wyruszamy na małą trasę enduro po okolicznych polach, pagórkach.




Wyatt & Billy po wyjsciu z kopalni


Gdy wracamy są już wszyscy. Wjeżdżamy na teren spotkania jako pomocnicy i dzięki temu zwolnieni jesteśmy z wpisowego. Dzięki życzliwości pana Maćka możemy uczestniczyć w Baranku, pierwszym naszym spotkaniu motocyklowych podróżników. Parkujemy naszego dwusuwa obok wszelkich japońskich pożeraczy szos i jednej MZ (z Ostrowa Wlkp). Rozkładamy śpiwory we wspólnej sali. Siedzimy przy ognisku piekąc kiełbaski. Później oglądamy slajdy z wyjazdu p. Maćka do Iranu.

W sobotę kręcimy się po okolicy. Jako że nie dysponujemy mocnym 4T nie jedziemy ze wszystkimi na wycieczkę do Kłodzka. W tym czasie zwiedzamy kopalnie w Nowej Rudzie. Warto zobaczyć. Chodzi się podziemnymi korytarzami w kasku i z własną górniczą latarką a po kątach chowa się strażnik – Skarbuś. Potrafi przestraszyć. Dodatkową atrakcją kopalni jest podziemna kolejka. Obiad jemy w mlecznym barze, gdzie ceny są naprawdę niskie czyli na naszą kieszeń. Za dwa obiady dwudaniowe płacimy całe 10zł. Wracamy na teren spotkania. Rozmawiamy z ekipą z Ostrowa (bardzo mili ludzie) oraz rodzicami p. Maćka. Opowiadamy o naszych wyjazdach, planach. Trochę kropi ale podobno to już tradycja na Baranku. Wieczorem pokazy slajdów. Decyduje się zaprezentować swoje z wyjazdu na Słowację, Węgry i do Rumunii - CZ175 wraz z Tomkiem (lipiec 2002). Chyba się spodobały. Miło usłyszeć wyrazy uznania, poklepywania po ramieniu oraz dostać od kogoś piwko.



Artur Zawodny, Wyatt

To piwko to od Tomasza. Bardzo fajny gość. Nasze klimaty. Ognisko ale tym razem poza kiełbaskami, szaszłykami prawdziwy baran. Smakuje.  Dzięki ojcu Maćka poznajemy p. Artura Zawodnego. Dowiadujemy się o jego planie wrześniowego wyjazdu Transsyberia. Zaprasza nas żebyśmy dołączyli. Przynosi laptopa i pokazuje nam zdjęcia ze swoich dalekich wyjazdów. Od czasu do czasu przewracamy kiełbaski, dorzucamy drewna do ogniska. Późnym wieczorem żegnamy się z organizatorem, dostajemy koszulki i po północy wyruszamy w góry, do południowych sąsiadów.

 

Wyatt

                                                                                                                                                                            powrót